Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF

Moja bajka, moje miejsce...


Jakiś czas temu założyłam drugi blog. Blog, który miał mi pomóc w poszukiwaniu pomysłów na ciekawą aranżację łazienki. Na blogu pojawiły się cztery posty. Żaden z nich nie dotyczył łazienki, ani wystroju żadnego innego pomieszczenia. Umieściłam tam natomiast to, co podczas codziennych spacerów matki z wózkiem, najczęściej spotykam, co wypatrzę czasami i co sprawia, że mojego miasta nie zamieniłabym na żadne inne. Moją bajkę. 


Chciałam pokazać Wam dzisiaj kilka migawek z moich spacerów. Rzadko spaceruję sama, wiadomo ;) Zawsze pcham przed sobą wózek, a wózku siedzi Franek. Czasami sobie śpiewa, czasami śpi, a czasami drze się wniebogłosy. Hania towarzyszy nam popołudniami, bo jak to z 5-latkami bywa, połowę dnia spędza w przedszkolu. Kiedy byłam z nią na urlopie macierzyńskim, nazwy opolskich ulic miałam w jednym paluszku. Śmiałam się, że mogłabym zostać taksówkarzem. Schodziłam Opole wzdłuż i wszerz, z Frankiem nie było to możliwe do powtórzenia. Nawet nie ze względu na jego charakter, ale na zupełnie inny plan dnia. Mimo wszystko, udało się nam w tym roku znaleźć kilka opolskich perełek. Różowe festiwalowe drzewo, strzechę z afrykańskiej wioski w samym centrum Opola oraz kolorową zwierzynę na dachu jednego z budynków. Takie cuda oderwane od rzeczywistości sprawiają, że pojawia się uśmiech na twarzy. Mimo dnia ciężkiego, bo w pracy coś nie poszło, bo koleżanka zawiodła, bo znowu pod wozem zamiast na wozie. Popatrzy człowiek przypadkiem w górę i od razu myśli jaśniejsze. Bo jak tu się nie uśmiechnąć widząc niebieskiego zwierza na ostatniej kondygnacji. 
Jesienią uwielbiam chodzić na Bolko. To taka nasza wyspa, oaza zieleni, no las niemal blisko miasta. Taki las ze ścieżkami asfaltowymi i ławeczkami co chwilę. Nie wiem dlaczego tak jest, ale na nasze opolskie Bolko lubię chodzić sama. To znaczy z wózkiem, a wózku Franek, nie inaczej. W tygodniu, w dni robocze. Bo w weekend obowiązkowo komplet rodzinny, sztuk cztery. Ale to już zupełnie inna historia. Moja bajka to ta z wtorkowego lub czwartkowego południa, kiedy ludzi na Bolko niewiele. Uwielbiam to uczucie, kiedy ludzi na Bolko jest niewiele. Wtedy można szurać butami w żółtych i pomarańczowych liściach. To jest właśnie moja bajka. Zakochanych czasami można spotkać, którzy z lekcji uciekli i świata poza sobą nie widzą. I takich widok jak na zdjęciu poniżej czasami oczom się ukaże, emeryci trzymający się za rękę. Widuję ich często na Bolko i marzę, że za lat trzydzieści sama tak z moim mężem powędruję. 
Jeśli tylko pogoda pozwala, popołudnia spędzamy na placu zabaw, najczęściej w przedszkolu Hani. Odbieram ją, a Franek już w wózku wstaje, krzyczy i pokazuje na drzwi do sali swojej siostry. Wie, że tam zabawek zatrzęsienie i że dzieci tam są. Panie pozwoliły mi go wpuścić kilka razy, choć w sumie to nie miały nic do powiedzenia, bo on przemieszcza się jak światło. Nie dość, że szybko, to jeszcze mam wrażenie, że potrafi znaleźć się w kilku miejscach jednocześnie. Później wędrujemy do piaskownicy i na zjeżdżalnie. Uwielbiam ten czas. To też moja bajka. I choć inne mamy patrzą na mnie z politowaniem, bo biegam, pokrzykuję „Franek, nie wolno!”, „Franek, chodź tutaj!”. „Franek, nie właź tam!”, noszę go, przenoszę, daję pić, odciągam uwagę, z tego placu wyciągnąć do domu się go nie da. To i tak te chwile są piękne i wyjątkowe dla mamy, która za chwilę wraca do pracy, a jeszcze przez moment nacieszyć się może do woli takim czasem z dziećmi.
Po takim dniu wracamy w trójkę do domu. I wtedy dopiero się zaczyna! Jedno chce malować, drugie zabiera mu kredki, jedno chce coś zjeść, drugie mu to z rąk wydziera. I piski, i krzyki. I uśmiecham się wtedy do siebie i myślę, że ja już inaczej żyć nie umiem. Puste byłoby to życie bez tych nóżek tupiących. I choć jedna z sąsiadek nie odpowiada od jakiegoś czasu na moje dzień dobry, to w duchu przyznaję,że wcale jej się nie dziwię… bo gdyby nad moją głową codziennie przewalało się takie tornado, to też przestałabym kłaniać się sąsiadom z góry. I choć czasami zamykamy oczy, zaciskamy zęby i liczymy w myślach do dziesięciu. I choć licytujemy się kto ile razy wcześniej wstał, a kiedyś obiecywaliśmy sobie, że nigdy tak nie będziemy, że ja zrobiłam to, to i to, to teraz ty zrób to i tamto, to życie weryfikuje takie założenia i czasami policytować się trzeba. Coś o tym wiem, bo wcześniej wstaję tylko w niedzielę : )
Z dziećmi spędzam naprawdę sporo czasu. I mam wyrzuty sumienia, kiedy zostawiam je pod opieką i pędzę na spotkanie, idę na zakupy. Później patrzę na mamy, które wyjeżdżają w tygodniowe delegacje i myślę sobie: przesadzam. Nie można aż tak. Ale nie poradzę nic na to, że wystarczą mi dwie godziny rozłąki, żeby tęsknić za zapachem ich włosów, dotykiem pulchnych rączek. Nawet za płaczem, jojczeniem i szarpaniem o zabawki. I choć czasami mam ochotę uciec na koniec świata, albo przynajmniej do drugiego pokoju, żeby przespać 8 godzin bez pobudki albo zwyczajnie w ciszy poczytać książkę, to największą i najbardziej szczerą radość dają mi chwile, kiedy widzę jak brat siostrze podaje ubrania, kiedy rano szykuje się do przedszkola. Kiedy nieporadnie próbuje nałożyć jej skarpetki. Kiedy nabije sobie guza i to ona pierwsza całuje to wystające na głowie miejsce. Kiedy on płacze, tylko ona potrafi rozśmieszyć go tak, że po chwili oboje tarzają się po podłodze i ich rozkoszny śmiech sprawia, że patrzę i myślę sobie: tak, to właśnie jest moja bajka. Nie mogło być inaczej, to właśnie te małe chwile szczęścia i refleksji, mają dla mnie tak wielkie znaczenie. To one buduję moją bajkę, mój dzień codzienny. 

       

47 komentarzy:

  1. To ja proszę o powieść pt. "bajka" w regularnych odcinkach:-)))) bo baaardzo mi sie podoba...
    a widok trzymających emerytów wrusza mnie na równi z kochającym się rodzeństwem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja to przemyślę, bo nie ukrywam, że cykl mnie wciągnął, a mam jeszcze kilka spraw, którymi chciałabym się podzielić :0

      Usuń
    2. no to wiesz... ja czekam...:-)

      Usuń
  2. Anonimowy26/9/13

    suuuper...cudowna BAJKA....aż się wzruszyłam...uwielbiam Was :)
    Pozdrawiam. Asia z Myszkowa

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja tu siedzę i mam wilgotne oczy, bo jak to czytam to myślę o moich 3 skarbach, a odczucia mam takie ja Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam wilgotne oczy jak czytam takie komentarze... dziękuję :* i uściski dla Skarbów!

      Usuń
  4. proszę o więcej takich BAJEK ... piękna i ciepła fotoopowieść ...
    pozdrawiam serdecznie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą, bo w głowie siedzą :) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  5. Anonimowy26/9/13

    a ja chce taka poduszke!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poduszkę dostaliśmy na jednej z imprez towarzyszących podczas Festiwalu Opolskiego. Hania z nią śpi :)

      Usuń
  6. Bistro Mamo...swoja kuchnia rozpieszczasz mi podniebienie a BAJKAMI ...duszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kochana, z Twoich ust taki komplement... to dopiero rozpieszczeniem można nazwać :)

      Usuń
  7. Piękna bajka:) Mam dokładnie takie same wrażenie, kiedy rozstaję się z moim dzieckiem. Zawsze to jakoś za długo, nawet jak są to dwie godziny,ale dobrze mi z tym:) Przesyłam moc pozdrowień a takie posty też kochamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem z czego to wynika. Z jednej strony czasami marzę o tym, żeby się uwolnić choć na chwilę, a z drugiej tęsknię zanim zdążę przekręcić klucz w drzwiach :)

      Usuń
  8. :) miałam okazję oststnio być na wyspie o 7.30 rano. Zjawiskowo :) O tej porzezwierzęta w zoo są niezwykle aktywne "paszczowo". Czułam się jak w afrykańskiej dżunglii ;) Dzieki za tego posta ;) fajna ta Twoja bajka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno biegałaś :) Bolko w tygodniu jest cudne, w weekend to już nie jest to sama wyspa.

      Usuń
  9. Śliczna BAJKA a raczej codzienne ŻYCIE...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie... ważne, żeby te perełki z dnia codziennego umieć wyłuskać :)

      Usuń
  10. Bistro Mamo! Też lubię Bolko jednak jakoś te rejony Opola były dla mnie zawsze za daleko. Taką oazą spokoju kiedyś było dla mnie osiedle na Koloni Gosławickiej, z osobistych względów. Kiedyś hoho, była tam wspaniała łąka, którą można było przejść (i kawałkiem lasu) do Suchego Boru czy w inne miejsca. Super. Teraz stanęła tam obwodnica, także Bolko zostaje chyba jedynym miejscem w Opolu, w którym można sobie odpocząć.. :)

    Pozdrawiam serdecznie i dodaję sobie do ulubionych bloga, żeby wpadać tutaj częściej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę te okolice, ale rzadko tam bywam :) Nam najbliżej na Bolko właśnie, czasami do Turawy, ale zdecydowanie bardziej wolę Bolko :)

      Usuń
  11. cudna tak bajka ;) cudne dzieci, wspaniała rodzina... mam nadzieję, że też kiedyś tego doświadczę ;) a mamusi życzę powodzenia w pracy i trzymam kciuki, żeby dobrze się pracowało ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Słodkie i śliczne tylko na zdjęciach ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna bajka, piękna Ty ;-) tak dobrze jest dostrzegać cuda w codzienności, doceniać, potrafić się tym cieszyć.
    Tez czasami chce uciec na koniec świata ale zawracam piec metrów za progiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! właśnie ta codzienność najważniejsza... i często łapię się na tym, że docenić nie umiem.

      Usuń
  14. To się rozryczałam!
    Piękna ta Twoja bajka! I życzę sobie podobnej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andźka :) jak ja się cieszę, że Cię poznam już w niedzielę!!!

      Usuń
    2. Dupa blada wyszła, nie? Teraz robię wszystko, żeby w konkursie podgonić głosy. Będzie kolejna okazja do wizyty Opola :D

      Usuń
    3. Andźka, Słońce! Usprawiedliwionaś między niemiastami, jak to mówi moja Hania :) Popatrz ile jeszcze przed nami!

      Usuń
  15. Anonimowy27/9/13

    jesteś cudowna:) uwielbiam czytać twojego bloga na początku z uwagi na przepisy, ale im dłużej czytam go regularnie tym bardziej chciałabym Cię poznać. Jesteś cudowną, ciepłą osobą, a Twoja bajka to faktycznie Bajka:) jej gdyby takich osób było więcej, takich szczęśliwych rodzin, pasji, jak piękny byłby świat. jestem twoją fanką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co powiedzieć, co napisać.... strasznie, strasznie dziękuję za tak miłe słowa! Może kiedyś uda się nam poznać? Ciekawa jestem czy daleko mieszkasz od Opola :)

      Usuń
  16. wycisnęłaś mi łzy z oczu :-*
    powodzenia we wtorek :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy27/9/13

    Ale piękna BAJKA!!!!!!!!!
    Życzę powodzenia w pracy.No cóż pewnie to był ostatni taki długi urlop.Życie jest piękne a dzieci cudowne.Bije od Ciebie takie ciepełko ,że aż ho ho.
    Myślę ,że w pisaniu też byś się sprawdziła.O przepisach już nic nie mówię.Cudowne.Ja taka noga w gotowaniu stosując się ściśle potrafiłam.
    Pozdrawiam serdecznie.Irena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rzadko takie wpisy publikuję, bo myślę, że nie umiem... a później taki odzew ciepły, że tylko łzy ocierać pozostaje ze wzruszenia... dziękuję :*

      Usuń
  18. Piękny wpis, Justyna.
    Jutro pójdziemy na Bolko, bardzo nam się to teraz przyda:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu dotarłam, przeczytałam, poryczałam się... siły i tej samej wytrwałości... myślę często o Was!

      Usuń
  19. Och, BM ! Jak to dobrze, że są takie kobiety na świecie... Dzieci to największy / chociaż czasem ciężki / skarb.
    Dla mnie jako matki dorosłej Córki piękne są chwile, gdy goszczę u siebie swoich siostrzeńców :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. rodzina to skarb, podejrzewam , że najbardziej doceniają ją samotni

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy11/10/13

    Popłakałam się...Pięknie napisane. B.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzis wyszłamw wyszukiwarkę w celu znalezienia innego przepisu na fasolka po bretońsku i tak nie tyle przepis co nazwa blogu skłoniła mnie do zerknięcia na ten o to biatro-mamy. . Muszę przyznać że fasolka kończy się przyrządzać a ją zostałam na Twym blogu i brne jak po kartach wspaniałego pisarza potrafiącego zadziałać na wyobraźnię podczas czytania jego książek . Rewelacja :) ! Często wertuje przepisy i przyznam szczerze że na tak godnego polecenia i dalszej drogi w kulinarnych przygodach jeszcze nie trafiłam , a sama bardzo lubię gotować tym bardziej teraz gdy mam dla kogo ;) , trzech facetów w tym również jak u bistro-mamy Frania i oczekiwanego Antka ależ i konesera smaku taty ;) .

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapomniałam dodać że przesyłam moc buziakow - jestes naprawdę świetną blogerka z pasją - aż uleczasz moją pod upadają wenę

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. Siedzę, czytam 10 raz i uwierzyć nie mogę w te wszystkie ciepłe i piękne słowa pod adresem bloga :) Pięknie dziękuję!!! I cieszę się niesamowicie, że do mnie trafiłaś! Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale do bloga zasiadam, kiedy już młodsze towarzystwo śpi :) Pozdrowienia dla teamu 3+1 w rozumieniu trzech mężczyzn i kobieta lub trzyosobowa rodzina + jedno dziecko w drodze :) Nie wiem jak Twój Franek, ale mój to straszny, ale przekochany łobuziak :) Jeszcze raz dziękuję!!!

      Usuń

www.VD.pl
Copyright © bistro mama , Blogger