Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF

Kanapki jak malowane - warsztaty kulinarne dla dzieci



W ostatnią niedzielę w opolskiej Kafce 
kolejny raz miałam  przyjemność spotkać się z dziećmi.
Choć to spotkanie planowane było już od początku stycznia, 
to ze względu na Jedną Bardzo Ważną Fasolkę, 
przekładane było kilkukrotnie. 

Ale w końcu się udało :))) 

Było REWELACYJNIE!!!

Zapraszam na relację! 






Żadną tajemnicą nie jest, że dzieci i warzywa mięty do siebie nie czują. Pamiętam, jak Hania miała ok. 1,5 roku i zajadała się brokułami, kalafiorem, marchewką, fasolką szparagową. Pochłaniała też zieloną sałatę, zjadając czasami całe liście. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Gdyby nie nagrane filmiki z tego okresu, pewnie sama miałabym dziś wątpliwości, czy to wydarzyło się naprawdę :) Jednak im była starsza, tym mniejszy miała apetyt na warzywa. Od czasu do czasu udaje się nam coś przemycić, do zielonego namówić. Ale dlaczego musi się to odbywać w takim bólu i przy takim wydziwianiu?


Po niedzielnych warsztatach przyznaję jedno. Im więcej zabawy, im więcej dzieci, tym większy apetyt na warzywa, na testowanie nowych smaków.Każde dziecko po skomponowaniu własnej kanapki zjadło ją z wielkim apetytem i uśmiechem na ustach. Kanapkami obdarowani zostali również rodzice, ba! Mało tego! Rodzice fantastycznie bawili się razem z dziećmi :)

Przygodę z kanapkami zaczęliśmy od... czystych kartek i kolorowych kredek :)

Pokazałam dzieciom kolorowe zdjęcia kanapek, żeby mniej więcej zobaczyły jakie kanapki przed nami, a później maluchy puściły wodze fantazji i zaprojektowały własne kanapki. Pomysłów była cała masa! Od zwykłego plasterka szynki i żółtego sera (moja Hania) przez byczka z rogami (a ja myślałam, ze to statek!), po chmurki na niebie i dziewczyny z Monster High (i jak tu im zrobić różowe włosy?)


I tu przyznaję się do czegoś.... Wszystkie kartki, pięknie podpisane przez dzieci, wylądowały w moim domu... Najzwyczajniej w świecie zapomniałam rozdać je na koniec. I zapomnieliśmy porównać je z dziełami, które powstały na kanapkach. Oczywiście chętnym zwrócę je z powrotem, ale jeśli nikt nie ma nic przeciw, to ja je z przyjemnością zachowam. Będą wspaniałą pamiątką :) Zwłaszcza za kilka lat!

Po części projektowej, przyszedł czas na zrobienie własnych czap kucharskich. Technika ich wykonania została trochę udoskonalona. Jedna mądra głowa podpowiedziała dobrą rzecz na przyszłość, więc następnym razem czapki będą prawdziwym majstersztykiem :)

Po czapach - chwila przerwy na umycie rączek, bo w tym czasie ze stołu zniknęło wszystko co papierowe, a pojawiła się...

 ...WIOSNA! 
Choć za oknem jeszcze szaro-buro, tak kolorowy stół kojarzył się już tylko z nią. I choć nawet do kalendarzowej jeszcze daleko, to z takim zapasem kolorów i witamin, na pewno czas oczekiwania będzie przyjemniejszy.


Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, dzieci już smarowały chlebek. A na chlebie układały według własnego pomysłu to, co dostępne było na stole. A było z czego wybierać. Była sałata, pomidorki koktajlowe, ogórki, papryka, rzodkiewka, oliwki, marchewka, ser żółty, szynka, szczypiorek, serek śmietankowy, serek wiejski... Do tego wszystkiego kilka foremek, dzięki którym powstało kilka motylków, kwiatków i serduszek :)



Wokół tego domku wyrosły piękne kwiaty z szynki i sera ;) ale niestety nie mój prywatny fotograf nie zdążył zrobić im zdjęć :)  Obok domku smok w wymiarze 3D!


Były też kotki, myszki i motylki. A miała być Frankie Stein, Draculaura i Lagoona Blue :)


Olaf stworzył dinozaura (na zdjęciu poniżej), a Mateusz Myszkę Miki...



A tu dzieło tatusia. Wieloryb :) Już dawno mówiłam, ze mężczyźni oddają się zabawie z dziećmi w 100 %, a kobiety zawsze mają z tylu głowy pranie, prasowanie... i zabawie nigdy nie oddadzą się tak jak płeć przeciwna. Nie mówię, że wszystkie tak mają, ale te z którymi rozmawiałam są z tej samej gliny ulepione co ja :)


Kwiatek dla mamy, coś co piszczy w trawie dla taty i Król Julian dla córki :)


I tak zakończyliśmy niedzielne spotkanie!


Do zobaczenia



23 komentarze:

  1. Niesamowite, co można zrobić z chlebem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest pewne - dorosły by tego nie wymyślił :)

      Usuń
  2. kolejny raz dziękujemy za wspaniałą zabawę :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto komu tutaj powinien dziękować?
      Dziękuję, że byliście! :-*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To były jedne z najlepszych! :) Dzieci są boskie :)))

      Usuń
  4. A co to za Fasolka? Twoja?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) nie moja :) Kogoś innego, kto jest też bardzo w te warsztaty zaangażowany :)

      Usuń
  5. Anonimowy27/2/13

    Gratuluję udanej inicjatywy, może dzięki temu chociaż niektórym maluchom uda się zaszczepić nawyki zdrowego jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie były też sygnały od rodziców. Nie muszę nawet pytać, widzę po własnej córce... zdjęcie z sałatą w buzi oprawię w ramki i powieszę jej na ścianie :)

      Usuń
  6. Dzieci szczęśliwe i nie tylko one się najadły :) Rodzicom również :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacja :) Sama bym poszła na takie warsztaty. Super Mamo jesteś Super :) !

    OdpowiedzUsuń
  8. :) Świetne! szkoda, że jesteś tak daleko od Krakowa ;)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, jak dzieci mogą sobie zrobić kanapki, a później same je zjedzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to taki mały podstęp, żeby je do zjedzenia warzyw zachęcić :)
      To naprawdę działa :)))

      Usuń
  10. Ale cuda udało się Ci wyczarować z dziećmi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tam mojej zasługi, wszystko było w rękach małych wizjonerów, konstruktorów i kucharzy w jednym :))) Mam nadzieję, że uda się nam w końcu zobaczyć tam kiedyś! :*

      Usuń
  11. Ach i znowu zazdroszczę =) wspaniałości. Świetna zabawa dla dzieci i bardzo kreatywna.
    Jak Tymek podrośnie na pewno będziemy próbować =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było super, a dzieci naprawdę chętnie zjedzą coś co jest kolorowe i skomponowane przez siebie :) pozdrawiam!

      Usuń
  12. Anonimowy1/3/13

    Witaj Justynko,

    Ja Justynka również (co za piękne imię:)) mama 4,5 letniej rónież Hanki i 8 letniej Jagody, zamieszkująca również w Opolu - ło matko ile zbieżności :) mam pytanie: w jaki sposób można się wczesniej dowiedziec i zapisać na Wasze cudowne spotkania? ogłaszasz wczesniej jakies info na blogu?

    Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)))
      faktycznie dużo podobieństw! Moja Hania to też 4,5-latka, no może już bliżej 5 lat :)
      O warsztatch ionformuje Kafka na swoim FB, ja u siebie też daję informację :) Na pewno zawsze wisi plakat na drzwiach Kafki, ale to bardziej dla tych, którzy tam bywają często :) Mam nadzieję, że uda się nam tam spotkać!!! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

www.VD.pl
Copyright © bistro mama , Blogger