Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF

Strawa dla ducha - książki, które polecam


Chciałam napisać o mich ulubionych książkach. Z ostatnich kilku lat, które weszły pod skórę i ciągle tam są. Książki, do których wraca się po latach, płacze się przy tych samych scenach, wzrusza w tych samych momentach, a zakończenie choć nie zaskakuje już tak samo, to ciągle przyprawia o dreszcze.

I choć zamierzałam pisać o książkach, to w trakcie pisania wyszło, że to ich autorzy wyszli na plan pierwszy.



Ken Follett - jego książki z cyklu historycznego to absolutny numer jeden. Uwielbiam opasłe tomiska. Kiedy już się na dobre rozczytam, wiem przynajmniej, że tak szybko nie dopadnie mnie uczucie pustki, kiedy w końcu dotrę do ostatnich stron. O tym autorze powiedziała mi przyjaciółka z liceum, moje literackie guru i połykacz powieści w jednym. I choć rozmowę na temat książek Folletta zaczęłyśmy od "Upadku gigantów", to właśnie "Filary Ziemi" oraz "Świat bez końca" wywarły na mnie największe wrażenie.

Jeśli ktoś czytał "Katedrę w Barcelonie" (I. Falcones), w tych powieściach utonie bez końca. Akcja "Filarów.." rozpoczyna się w XII wieku w Anglii. Główny wątek związany jest z budową katedry w Kingsbridge. Jest miłość, pożądanie, głód, wojny domowe, walka o władzę. "Świat bez końca" to kontynuacja "Filarów ziemi", ale w sposób dość nietypowy, bo w drugiej części spotykamy potomków bohaterów, których już znamy, dokładnie 200 lat później. Obie powieści zostały sfilmowane, w piątkowe wieczory, w TVP1 można obejrzeć właśnie "Świat bez końca". Jednak szczerze przyznaję, że w tym przypadku wolę książki i własną wyobraźnię. Mój mąż, który podjął próbę czytania pierwszej części i nie podołał, serial obejrzał ze sporym zainteresowaniem. 

W pamięci zapadły mi jeszcze dwie inne powieści autorstwa Kena Folletta, "Uciekinier" oraz "Niebezpieczna fortuna". Wszystkie historyczne. Współczesne (głównie szpiegowskie) to jednak nie moja bajka.


źródło: empik.com
Khaled Hosseini - kto jest ze mną od dłuższego czasu na FB, ten być może pamięta mój wpis na temat "Chłopca z latawcem". Jeszcze podczas mojego urlopu wychowawczego, najprawdopodobniej podczas wakacji, bo Hania też była w domu, siedziałam na kanapie, w szlafroku, z czerwonym nosem, z setką zasmarkanych chusteczek i zanosiłam się płaczem. 
Dzieci w piżamach, puszczone samopas... i tak pół dnia, bo ja od tej książki nie mogłam się oderwać, ani przestać o niej myśleć. O dwóch chłopcach, o geście przyjaźni jednego, kiedy obaj byli mali, a drugiego dopiero po latach. Wojna w Afganistanie. Dzieci. I wielkie świadectwo przyjaźni. Nie polecam tej książki kobietom w ciąży. Wszystkim innym mówię, że to lektura obowiązkowa. Filmu nie widziałam, ale jeśli kiedyś będzie okazja - zobaczę, choć ja mało filmowa jestem. Kiedy skończyłam czytać, od razu sięgnęłam po kolejną książkę tego autora "Tysiąc wspaniałych słońc". I znowu płacz, tym razem w nocy. Czytałam tę książkę przed snem, kiedy mąż już słodko spał, a później dławiłam łzy i chowałam twarz w poduszkę. W nocy miewałam paskudne sny i może to dziwnie zabrzmi, ale takich książek szukam. takich, które wryją się w pamięć i pobudzą wyobraźnię. Jeszcze raz wróciłam do Afganistanu, do małej osieroconej Miriam, w wieku 15-lat wydanej za starego despotę. O niej, o trudnej przyjaźni między afgańskimi kobietami właśnie jest ta książka. Teraz czekam na "I góry odpowiedziały echem". Wiem, że będzie równie mocno chwytała za serce.




Paulina Simons - nie pamiętam skąd się wzięła w moim życiu :) Ale na pewno uruchomiła moją wyobraźnię, wzbogaciła wiedzę i zabrała na jakiś czas do stalinowskiej Rosji. Przeczytałam większość jej książek. Śmiem przypuszczać, że chyba wszystkie, które się w Polsce ukazaly (choć przez jedną nie przebrnęła i ciągle czeka, aż do niej wrócę). 

Na pewno zachwyt nad literaturą opisującą międzywojenną Rosję zaczął się od "Saszeńki" (S.Montefiore), później była "Biała Wilczyca" (T. Revay), a po nich przyszła trylogia, która sprawiła, że zatraciłam się na jakiś i trudno było ze mną nawiązać logiczny kontakt :) Ta trylogia to: "Jeździec miedziany", "Tatiana i Aleksander" oraz "Ogród letni". Od najlepszej do najsłabszej, ale warto przeczytać wszystkie. Miłość Tatiany i Aleksandra w czasach stalinowskiej Rosji, w czasach głodu i wojny, jest opisana niezwykle barwnie. Druga część przenosi nas w przeszłość i pozwala poznać bliżej Aleksanda, a w części trzeciej wybiegamy daleko w przyszłość.

Z innych książek tej autorki polecam "Dziewczyna na Times Square" oraz "Pieśń o poranku". Książka, której nie dokończyłam to "Droga do raju", a w kolejce czeka "Jedenaście godzin"





Antonina Kozłowska - polska autorka trzech książek (o kolejnych w każdym bądź razie nic mi nie wiadomo). Ale to tylko jedna mocno mną ruszyła. Już pisałam, że nie powinny książek Hosseiniego czytać kobiety w ciąży. Przy tej to powtórzę. "Kukułka" wbrew pozorom to ciężka pozycja. Dająca do myślenia, że nie można w życiu mieć wszystkiego.
Dwie kobiety z dwóch rożnych światów. Ta, która ma wszystko nie ma jednego. Ta, która nic nie ma, ma to co najważniejsze. Rozumiecie coś z tego? Chodzi o dziecko... Nic więcej nie napiszę, ale do przeczytania tej książki zachęcam.

Jeśli się Wam spodoba, jest jeszcze "Czerwony rower" oraz "Trzy połówki jabłka".











Stanisław Srokowski - autor książek o Kresach i ich historii. Przypadkiem dorwałam "Ukraińskiego kochanka", przepadłam... pożyczyłam komuś i do mnie nie wrócił, została druga część "Zemsta", ale to już nie to samo. 
W książkach Srokowskiego trudno szukać pięknego stylu, trudno w sumie szukać jakiegokolwiek stylu literackiego. Ale przez to, o czym w swoich książkach opowiada, nie mogłam się od nich oderwać. Jeśli Wasi przodkowie pochodzą Kresów. Ze Lwowa, Tarnopola, Stanisławowa, Brzeżan... jeśli słuchaliście opowieści swoich dziadków o banderowcach i bandzie UPA, to wszystko zrozumiecie. Zrozumiecie też, że błędy stylistyczne autorowi można wybaczyć. Natomiast jeśli obce są Wam te ziemie, zachęcam do zapoznania się z losami miłości Polki i Ukraińca, która przytrafiła się im w strasznym momencie historycznym.








Stieg Larsson
- tego pana chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Nie żyjący już autor absolutnego bestselleru. Nigdy nie byłam zwolenniczką kryminałów, zdarzało mi się czasami przeczytać Kavę i to chyba tyle. Do czasu, aż sięgnęłam po trylogię Millenium Larssona. 
Mam wrażenie, że to właśnie Millenium zapoczątkowało modę na skandynawską literaturę. Po Millenium sięgnęłam po książki Camilli Lackberg i w połowie każdej wybuchałam śmiechem, wydawały się być tak naiwne i przewidywalne. Podobne odczucia miałam do książek Nesbo, a jedynie Mankell stanął na wysokości zadania. Pewnie byłoby zupełnie inaczej, gdybym nie przeczytała wcześniej tej trylogii :) Jej tytuły są już tak nietypowe i tak intrygujące, że ma się ochotę po nie sięgnąć. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", "Dziewczyna z tatuażem". "Zamek z piasku, który runął". W moim przypadku dodatkowym czynnikiem zachęcającym była jeszcze liczba stron (ok. tysiąca każda z części!). Absolutnie najlepszy kryminał EVER. Przy Larssonie, Coben to przedszkolak. 







Z samym "procesem" czytania bywa u mnie różnie. Są książki, których czytanie celebruję i cieszę umysł każdym zdaniem. Są takie, które połykam, przeskakuję po dwie linijki na raz i siłą powstrzymuję własną ciekawość, żeby nie przeczytać choć kilku zdań z ostatniej strony. Są takie, które zaczynam i nie kończę. Odkładam "na kiedyś" i najczęściej do nich nie wracam. Są w końcu i takie, które czytam trzy miesiące. Taką właśnie czytam teraz. Dwie strony i odkładam, ale coś mnie jeszcze przy niej trzyma. 

Tyle... Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie! Reklamacji nie przyjmuję, bo upodobania literackie to zbyt indywidualna sprawa :) 

20 komentarzy:

  1. wichurka1/2/14

    Piękny post..kopalnia wiedzy książkowej. Dla mnie inspiracja i ogromna zachęta by czytać więcej i więcej. ...wspaniałe pozycje .dziękuję. p.s. myślę że kolejne spotkania z bohaterami tych książek pozostawia ślad w moim sercu i duszy jak kiedyś "jezdziec"....Justynka więcej takich postów. ...uściski zawsze pamiętająca Wichurka-Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, bardzo się cieszę, że trafiłam :) Rzadko zdarza mi się publikować coś poza przepisami, ale widzę po odbiorze, że warto. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. BM, piszesz jak zwykle pięknie ! Wśród Twoich ulubionych książek znalazłam i swoje : Jeźdzec miedziany, Milenium, Katedra;
    Filary ziemi oglądałam i serial zrobił na mnie ogromne wrażenie - tym bardziej zachęciłaś mnie do przeczytania :-)
    Ostatnio moją ulubioną autorką jest Maria Nurowska. Przeczytanej sagi ukraińskiej nie da się zapomnieć... Zresztą cała jej twórczość wchodzi nie tylko pod skórę, ale do serca i mózgu.
    Pięknego weekendu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję! Nurowskiej czytałam dwie albo trzy książki. Na pewni "Imię twoje" i "powrót do Lwowa". Na wakacjach miałam wersję kieszonkową :) Dziękuję, ze przypomniałaś o niej, bo na pewno sięgnę też po inne jej autorstwa. Buziaki!

      Usuń
  3. Zaintrygowałaś mnie tym Larssonem, bo kryminały skandynawskie jakoś do mnie nie trafiają i odkładałam w połowie. Może się jednak przełamię. Podziwiam, że czytasz inne tak poruszające książki. Ja jestem tchórzem. Wiem jak bardzo będę przeżywała, jak będzie mnie bolało serce, jak długo zostanie to bolesne wspomnienie i zwyczajnie wymiękam. A już na historie z dziećmi, jako matka jestem zupełnie nieodporna. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, ja w życiu nie wzięłabym innych gdybym nie trafiła na Larssona. Ale on bardzo zawyża poprzeczkę. Szkoda, że są tylko trzy jego książki. Ponoć czwarta ma się ukazać pośmiertnie, ale nic więcej na razie nie wiem :) Niektórych książek też nie tykam (np. wydanego w końcu bloga Chustki), nie uniosłabym tego...

      Usuń
  4. Widzé, e mamy podobny gust jesli chodzi o książki. O "Kukułce" nie słyszałam i jak tylko nadarzy się okazja z chęcią przeczytam. P. Simons i historię Tatiany i Aleksandre czytałam będąc w ciąży. Zaraziłam Mamę i Teściową. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Ja też kilka osób Jeźdźcem zaraziła, podobnie jak i ja zostałam nim zarażona. Lubię książki z polecenia :)

      Usuń
  5. P. Simmons również lubię: trylogia wryła się w moją pamięć. Jest naprawdę świetna :) "Dziewczyna na Times Square" również dobra. A przez "Drogę do raju" przebrnęłam, ale z wieeelkim trudem. Zaciekawiły mnie książki Khaleda Hosseiniego..muszę po nie sięgnąć, skoro tak polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hosseiniego koniecznie! Wierzę, że nie pożałujesz... A do "Drogi do raju" może jeszcze kiedyś wrócę, choć podobnych (tzn. zaczętych i odłożonych) mam całkiem sporo :) Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ale super post! dzięki za takie wieści. ja czytam dużo czytam i na pewno skorzystam. Aktualnie czytam Cukiernię pod Amorem- polecam bardzo. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalinko, cieszę się, że z postem trafiłam :) Cukiernię czytałam jakieś dwa lata temu. Ale tak nie specjalnie mnie chwyciła.Tylko ja pod tym względem to mam bzika :) Pozdrawiam!!!

      Usuń
  7. Książki Larssona oceniam ostatecznie jako dobre, ale nie moge powiedziec żeby wciągnęły mnie od pierwszej strony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwie tak jak napisałam - upodobania literackie to bardzo indywidualna sprawa :) I bardzo dobrze, bo gdyby było inaczej to świat byłby nudny :)

      Usuń
  8. Jeździec Miedziany i cała trylogia zapadła mi w pamięć tak mocno że ach. Przepiękna zwłaszcza pierwsza część. Cudownie napisana, wrócę do niej na pewno, "Dziewczyna na Times Square" jest również bardzo dobrą książką. Czytała Pani Katarzynę Michalak? Jej najnowsza "Ogród Kamili" jest przepiękna polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie czytałam, ale serdecznie dziękuję za polecenie, bo po takie książki najbardziej lubię sięgać! Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Karolina6/2/14

    Trylogię "Millenium" czytałam będąc w ciąży. Na początku myślałam, że to nie dla mnie, ale jak już przebrnęłam przez pierwszych 100 stron, to wręcz nie mogłam się oderwać. Pierwszą część wypożyczyłam, ale po kolejne poleciałam już do księgarni, nie mogłam czekać dłużej. "Jeździec miedziany" był cudowny, "Tatiana i Aleksander" też dobra, ale przez "Ogród letni" przebrnąć nie mogę. Przeczytałam 200 stron i dale nie idzie. Porzuciłam ją na rzecz "Saszeńki". Jest tyle książek na mojej liscie, które chciałabym przeczytać, tylko czasu brak:)
    Polecam "Chatę w Doline" Francine Rivers. Książkę tę czytałam bardzo dawno temu, będąc jeszcze w liceum. Ciężko ją dostać, ale jak będziesz miała okazję to gorąco polecam. Do tej pory ją pamiętam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Widzę, że podobną literaturę lubimy :) Zapisuję Chatę w dolinie!!! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. Wichurka9/2/14

    Doszukałam się, iż "Chata w dolinie" ( wydane bodajże w 1996 r.)ma wznowienie pod tytułem" Potega miłości" :) podobno niektóre fragmenty lekko " okrojone" ale to ta sama ksiązka. uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, dziękuję! Zaraz lecę szukać do internetowych księgarni :)

      Usuń

www.VD.pl
Copyright © bistro mama , Blogger